Scena, w której wspomina przez fotografie zmarłego syna - dla takich warto obejrzeć ten film.
Wzruszająca scena. Ogólnie Danuta Stenka przyćmiła wszystkie pozostałe kreacje kobiece (co mnie jakoś nie dziwi). Zauważcie, że nawet w tym najgorszym momencie z zachowania tej kobiety emanował niezwykły spokój. Ona nie musiała szlochać i krzyczeć głośno, aby każdy uwierzył, że właśnie przeżyła największą życiową tragedię.
Zdzisława Bytnarowa zachowała jako pamiątkę zdjęcie Syna z dedykacją: "Mamusi, żeby wiedziała, że syn jest i zawsze kocha".
Pamiętam, że kiedy o tym czytałam, łzy cisnęły mi się do oczu.
"Jest i zawsze kocha...". Tylko, gdzie jest? I jak Ona miała wierzyć w tę miłość, gdy już wiedziała, że tutaj nigdy nie ogarną Jej synowskie ramiona i nie usłyszy tych słów, wzruszających i ciepłych, wypowiedzianych ustami swego dziecka.
Ból, rozpacz, niesprawiedliwość. Ot, co!